WITAJCIE!
Marzenia czasem spełniają się inaczej, niż byśmy chcieli. Jesteśmy wtedy niezadowoleni, wkurzamy wszystkich wokół. W końcu nikt nie ma ochoty gadać z rozdrażnioną osobą!
Co jednak, jeśli marzenie spełni się tak, jak chcemy? Czy jesteśmy szczęśliwi? O dziwo często czujemy większy zawód niż jakby się nie spełniło. Dlaczego? Bo to przytłaczające.
Wiem co mówię, uwierzcie. Moje marzenie mnie przerosło. To znaczy to, jak się spełniło... to było za dużo.
Często marzymy o wielkich sprawach... Może nasze oczekiwania są zbyt duże, więc potem i odpowiedzialność jest zbyt przytłaczająca? Tak było w moim wypadku.
Uwierzcie, marzenia się spełniają... NIESTETY. Tak, niestety. Zabijcie mnie za to stwierdzenie. Nienawidzę marzeń. Są bezsensu.
Po co Wam o tym piszę?
...w sumie to dobre pytanie. Chyba po prostu potrzebuję sposobu na wyrzucenie emocji.
Z tego wszystkiego zapomniałam powitać Was na moim blogu sratatata!
Witajcie moi drodzy na kolejnym z blogów o załamanych swoim życiem piętnastolatkach!
Mój blog będzie specyficzny nie tylko ze względu na moje poglądy dotyczące marzeń... Jednak myślę, że nie czas o tym pisać.
Nieco o mnie?
W porządku... Nazywam się Marissa. Na drugie mam Danielle. Moje nazwisko tymczasowo pozostanie tajemnicą (co nieznane jest bardziej pociągające czy coś tam; poza tym nie chcę, żeby znajomi mnie wygooglowali). Mam 15 lat i uważam, że to beznadziejny wiek.
Co jeszcze mogę o sobie powiedzieć? Nie wiem, muszę się spakować, bo jutro mam pociąg do szkoły.
Cóż. Mam nadzieję, że pierwsza notka na blogu może tak wyglądać i, że Was nie zniechęciłam do czytania o moim jakże dziwnym życiu. Tak. Moje życie stosunkowo nie jest nudne. Jest po prostu dziwne, osobliwe.
Tak czy siak. Do napisania!
Wasza Marissa.
Naprowadziła kursor na ikonkę "opublikuj", odczekała chwilę i zamknęła laptopa z ciężkim westchnieniem. Naprzeciw łóżka, na którym siedziała, stał wielki kufer. Jego wieko opierało się o burą ścianę, ukazując chwilowo puste wnętrze. Po całym pokoju walały się ciężkie tomiska, czarne szmaty, dżinsy i pudełka po słodyczach. Dziewczyna z niechęcią wpatrywała się w bałagan, by zaraz z westchnieniem "nienawidzę pakowania" opuścić nogi na miękki dywan.
Po chwili już kręciła się niespokojnie po pomieszczeniu, w amoku pakując kolejne ubrania. Nerwowo przekopywała się przez gromady ciuchów, w poszukiwaniu tych najpotrzebniejszych. Na ślepo rzucała rzeczy do kufra, który zdawał się nie mieć dna.
Po jakimś czasie z westchnieniem opadła na łóżko. Włożyła rękę pod poduszkę, by wyciągnąć spod niej niezbyt długi patyk. Niemal z czcią obróciła go w palcach, delikatnie wodząc opuszkami po precyzyjnych ornamentach wyrytych na drewienku. Po chwili odłożyła przedmiot na szafeczkę stojącą nieopodal i znów wstała, żeby sprawdzić, czy nie zapomniała dorzucić czegoś potrzebnego. Gdy obeszła cały pokoik trzy razy i z zadowoleniem stwierdziła, że wrzuciła wszystko, po raz kolejny wskoczyła na łóżko.
Wariactwo.
Nienawidzę się pakować. Najgorsze, co może być.
Zdaje się, że wrzuciłeś wszystko, jednak w środku wciąż coś podpowiada, że nie wszystko jest w walizce. Rozglądasz się wokół i nie widzisz niczego, co mogłoby jeszcze znaleźć się w bagażu... jednak gdy dojeżdżasz na miejsce okazuje się, że zapomniałeś tysiąca rzeczy. Cudoooownie.
Tak. Życie jest dziwne. Ja jestem dziwna.
Z tą jakże błyskotliwą myślą, życzę Wam kolorowych snów.
Wasza Marissa.
_________________________________________
Także ten. Oto i prolog.
Nie mam ochoty już się rozpisywać, muszę wyjść z psem xD
Mam nadzieję, że nie zanudziłam.
Dedyczek dla... Kathie. Tak, ona zdecydowanie na niego zasługuje. Zwłaszcza przez wakacje i ostatnie tygodnie ;* Kocham Cię, psadająca powloli nijo ;*
Kolejny dedyk dla tworzącej niesamowite wyglądy Eve ;* Jesteś magiczna, Skarbie ;*
I dedyczek dla pierwszej obserwatorki musi być! Tak, o Tobie mowa Des! ;*
Dzięki Wam wielkie za wszystko, tymczasem lecę, bo piesek wzywa ;*
Pozdrawiam ciepluuusio ;*
Wasza Cupcake.